czwartek, 1 grudnia 2016

Z potrzeby...pieczenia

A więc... tak wiem, nie zaczyna się zdania od "a więc" (pozdrawiam Panią Psorkę:)
A więc, pieczenie. Wyszło całkiem nieźle jak na nasze umiejętności, kilka sztuk się przypaliło ale i nie zabrakło Ciastka :)

1. Tak wygląda opakowanie, które wybrałam, ze względu na łatwość przyrządzenia



W środku nic ciekawego, tylko torebka z gotową mieszanką i foremka.






 Wszystko przygotowane aby mój prywatny masterszef junior mógł spokojnie wszystkim się zająć ;-)



 Wszystko zgodnie z przepisem na opakowaniu, aby na pewno wszystko wyszło :-)


Wyrobione ciasto na 15 minut trafia do zamrażalnika, a my w między czasie szykujemy blachę


Po określonym czasie, połowę ciasta wałkujemy, wykrawamy i pieczemy pierwszą partię :)



Pierwsza partia gotowa :-)


A tak wyglądają wszystkie (prawie, kilka zostało perfidnie zeżartych na ciepło:)


Bardzo dobra mieszanka :-P No nie myślałam, że nawet bez polewy czy lukru pierniki mogą być tak smaczne. Dla mnie do porannej kawusi na 5 :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz